Bronisław Maj, Zalana słońcem dolina ...
Zalana słońcem dolina wśród wzgórz porosłych bujnym, czarnym
i zielonym,
lasem. Upał: w miodowym powietrzu drżą roje drobnych
muszek, sączy się
buczenie pszczół i chwieją ciężkie od nasion kłosy traw, główki
ostów. Dwa jerzyki śmignęły tuż nad łąką - i w niebo, wrzask
szpaków i na mgnienie przysnął paź królowej, fioletowy, na mleczu.
Gorący oddech ziemi i duszny zapach mięty i błotnych lilii
zarastających gęsto koryto, ciągle wyraźne, rzeki. Żółciutkie kopce
kretów, na stoku gąszcz jeżyn: burzy się ciemny sok w owocach,
ciepły
od słońca, pełnia: taniec ważki, euforia owadów i, zataczając
idealne kola, wypatruje żeru spokojny uroczysty myszołów: zawisł
nad falującym wrzosowiskiem, dnem doliny, z którego – niewzruszenie
wyznaczając porządek, sens i kierunki stron
świata - rozchodziły się: na zachód
Szewska, na północ Floriańska,
na wschód Mikołajska,
na południe Grodzka.
Bronisław Maj, ...[inc. Zalana słońcem dolina …], 1986